Eddron
Dołączył: 27 Mar 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 23:22, 17 Cze 2006 Temat postu: Bitwa o Yavin |
|
|
Bitwa o Yavin pełni doniosłą rolę w historii galaktycznej wojny. W pierwszym rzędzie stanowi przykład triumfu odniesionego stosunkowo skromnymi siłami, ponadto odegrała ona ogromną rolę moralno-propagandową (jako rewanż za zniszczenie Alderaanu i jako bitwa, która stała się katalizatorem rozwoju Sojuszu). Jednakże nie można zapominać, że z militarnego punktu widzenia miała ona o wiele mniejsze znaczenie.
[b]
Sytuacja przed bitwą.
Zbrojne ramię Rebelii, czyli grupa działająca z Yavina, była praktycznie rzecz biorąc na przegranej pozycji. Nie mogła już liczyć na techniczne i finansowe wsparcie planet sprzyjających Rebelii (odstraszający przykład Alderaanu), co szybko doprowadziłoby do jej rozpadu. Jedynym atutem były posiadane plany Gwiazdy Śmierci, których wykorzystanie było praktycznie niemożliwe. Natomiast Imperium wystarczyłby atak flotyllą ISD z wsparciem myśliwców. Jednakże widzimy teraz podstawowy błąd - Wielki Moff Tarkin tak zafascynował się możliwościami Gwiazdy Śmierci, że po pierwsze niepotrzebnie chciał ponowić demonstrację siły (po Alderaanie była ona zbyteczna) a po drugie kompletnie zlekceważył przeciwnika (Np. nie zadbał o jakąkolwiek eskortę floty dla Gwiazdy Śmierci). Dzięki temu Rebelianci dostali niejako w prezencie możliwość wykorzystania skradzionych planów. Warto zauważyć, że dla Rebeliantów była to bitwa o wszystko - dlatego też Np. dowódcy nie ewakuowali się z bazy (w przypadku klęski fakt ich ocalenia nie miałby większego znaczenia).
Opis możliwości bojowych oraz plan Rebelii.[/b]
Możliwości bojowe nie były zbyt imponujące - lekkie okręty wojenne, transportowce i myśliwce (dopiero późniejsza działalność planet sprzyjających Rebelii polepszyła te możliwości) w stosunkowo niewielkiej liczbie. W rezultacie do ataku na Gwiazdę Śmierci zdołano prawdopodobnie wystawić 48 myśliwców (24 X-wingi i 24 Y-wingi), czyli 4 dywizjony (po 12 maszyn). Oprócz tego bolączką Rebeliantów było słabe wyszkolenie taktyczne i niewielkie doświadczenie bojowe większości pilotów (warto zauważyć, jakie wyrzuty czynił Luke Hanowi, gdy ten nie chciał przyłączyć się do ataku) - nie chodzi o umiejętności pilotażowe rebeliantów (te były niezłe), ile o niezgranie dywizjonów i brak przygotowania do działania w zorganizowanych jednostkach. Można ponadto założyć, że były to dywizjony improwizowane (starano się dobrać najlepszych pilotów i najsprawniejsze maszyny) - piloci często po raz pierwszy walczyli razem. Dlatego też zdecydowano się na latanie w trójmyśliwcowych kluczach zamiast parami - szyk ten ma same wady z jednym wyjątkiem: wymaga mniejszej liczby doświadczonych pilotów do roli prowadzących (w dywizjonie latającym kluczami potrzeba ich 4, a w latającym parami 6).
Plan ataku zaś mógł wyglądać następująco: 2 dywizjony X-wingów ostrzeliwują powierzchnię Gwiazdy Śmierci starając się utrzymać jak najdłużej jej dowództwo w niepewności co do właściwego celu i sposobu ataku oraz stając się pierwszym celem imperialnego kontrataku. W tym czasie 2 dywizjony Y-wingów usiłują zaatakować torpedami protonowymi wylot kanału reaktora. Osłonę bezpośrednio atakującemu kluczowi zapewnia 1 klucz X-wingów - nie zapominajmy, że w korytarzu trójmyśliwcowe klucze mają bardzo ograniczone możliwości manewrowania, ponadto sposób celowania uniemożliwia gwałtowne manewry; w rezultacie myśliwce w takiej sytuacji są ruchomymi celami. Y-wingi jako maszyny mniej zwrotne niezbyt się nadawały do toczenia typowo manewrowych walk z myśliwcami TIE (czyli zadań związanych z osłoną); natomiast lepsza jakość ich deflektorów dawała szansę przetrwania lotu korytarzem do momentu odpalenia torped. Nie można też zapominać, że piloci Y-wingów byli lepiej wyszkoleni w typowo bombardierskim zadaniu, jakim jest odpalanie torped. Podczas ataku przyjęto zasadę, że torpedy ma odpalać prowadzący a rolą prowadzonych jest ściągnąć na siebie ogień, jak najdłużej nie dając się zestrzelić. W przypadku niepowodzenia ataków Y-wingów miały atakować klucze X-wingów a w ostateczności przewidywano improwizowane ataki ocalałych myśliwców. Trzeba przyznać, że sam plan był dobrze opracowany - jedyny zarzutem może być nie wyznaczenie dowódcy ogółu myśliwców, co jednak można usprawiedliwić brakiem odpowiedniej osoby.
Rozpoczęcie bitwy.
Jednak prawie od razu wystąpiły dwie niespodziewane okoliczności: po pierwsze Wielki Moff Tarkin zlekceważył atak myśliwców Rebeliantów i nie zdecydował się wysłać do walki TIE od razu i w większej liczbie, a po drugie niedoświadczeni rebelianccy piloci hurmem rzucili się do ostrzeliwania powierzchni Gwiazdy Śmierci. Czasami dawało to widowiskowe wybuchy, ale nie wyrządzało poważniejszych szkód, nie mówiąc już o jakimkolwiek zagrożeniu. Niekorzystne dla atakujących było, że po pierwsze - do tej akcji weszły Y-wingi, a po drugie szyki myśliwców Rebelii kompletnie się rozleciały. Ponadto można przypuszczać, że niektórzy piloci niepotrzebnie wystrzelili torpedy protonowe. Co prawda rozsądniejsi usiłowali zebrać się w jakieś klucze i zaatakować główny cel, ale nie zapominajmy, że była to improwizacja (Np. nie pomyślano o osłonie atakujących kluczy). W tym czasie Darth Vader wysłał do walki myśliwce TIE najprawdopodobniej w sile 4 - 6 dywizjonów (48 - 72 maszyny). Ponadto sam Vader wystartował nieco później do walki biorąc ze sobą 1 parę myśliwców (z któregoś dywizjonu) w charakterze prowadzonych do swego klucza. Nad powierzchnią rozgorzała walka, w której przewaga jakościowa myśliwców Rebelii była częściowo równoważona przez lepszą taktykę (latali parami i nie rozerwali szyków) pilotów Imperium oraz ewentualną przewagę liczebną - nie biorę pod uwagę turbolaserów Gwiazdy Śmierci, które przerwały ogień, żeby nie razić TIE. Można więc przyjąć niewiele większe straty Imperium lub nawet równowagę strat. Należy przypuszczać, że niejeden myśliwiec Rebelii został zestrzelony, bo jego pilot zaaferowany ostrzeliwaniem powierzchni Gwiazdy Śmierci, nie zwracał uwagi na sytuację w otoczeniu. Darth Vader, który wystartował później albo domyślił się głównego celu ataku, albo zauważył, że myśliwce w korytarzu znajdują się w bardzo niekorzystnej sytuacji i rozpoczął zwalczanie kluczy atakujących korytarz. Działania klucza Vadera przypominały bardziej egzekucję niż walkę, gdyż atakujące klucze Rebeliantów nie mogły manewrować i nie były osłaniane, nie mówiąc już o tym, że były to klucze improwizowane.
W decydującym momencie do walki włączył się jednak "Sokół Millenium", co zmieniło rezultat bitwy. Han Solo zaskoczył gwałtownym manewrem klucz Vadera ostrzeliwujący myśliwiec Luke'a, co uratowało tego ostatniego od zestrzelenia - atak ten stanowi świetny przykład słabości szyku kluczowego - imperialny prowadzony zderzył się z Vaderem próbując wykonać unik w ciasnym korytarzu. Na szczęście dla Rebelii Vader nie zastosował (wynalezionego zresztą w Polsce w latach 1930) szyku 2+2 - Vader z prowadzonym walczy w korytarzu a druga para leci nad nimi osłaniając ich - w tej sytuacji zostałby on ostrzeżony przez parę osłony (atak na nią również spełniłby funkcję ostrzegawczą), nie mówiąc już o tym, że 2 myśliwce mają więcej miejsca do manewrowania niż 3. Prawdopodobnie Han leciał w taki sposób, żeby nikt na Gwieździe Śmierci nie zdążył zorientować się w jego zamiarach i ostrzec Vadera. Ponadto Solo pomyślał o późniejszej osłonie myśliwca Luke'a lecąc nad nim. W rezultacie mógł on spokojnie odpalić torpedy i dzięki Mocy trafić w cel. Gwiazda Śmierci została zniszczona w ostatniej chwili (na kilkadziesiąt sekund przed użyciem superlasera).
Medale dla Luke’a oraz Hana Solo za zniszczenie Gwiazdy Śmierci.
Straty Rebelii w stosunku do skutków należy uznać za niewielkie - nie więcej niż 40-44 myśliwce. A skutki były poważne - zniszczenie Gwiazdy Śmierci, zemsta za Alderaan i przekonanie władz wielu planet, że Rebelii warto pomóc (po zniszczeniu Gwiazdy Śmierci przestała grozić fizyczna likwidacja planety). Natomiast strata Gwiazdy Śmierci nie pozbawiła Imperium zdolności do skutecznego prowadzenia wojny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|